Na przejażdżkę tramwajem z Chorzowa do Piekar? Proszę bardzo. Przed II wojną światową było to możliwe. Tyle że koniecznie trzeba było zabrać ze sobą dokumenty. Po co? A bo czekała nas kontrola graniczna. Dwa razy - przy wjeździe do Bytomia i opuszczaniu go (chyba, że jechaliśmy w zaplombowanym wagonie tramwajowym).
Śliwki w puddingu. Jak to pokroić?
Granicę wytyczono po nierozstrzygniętym plebiscycie na Górnym Śląsku (globalnie wygranym przez Niemcy, ale Polska interpretowała lokalne wyniki na swoją korzyść) i trzecim powstaniu śląskim. Dyplomaci zwycięskich w pierwszej wojnie światowej mocarstw postanowili dokonać podziału spornego terytorium, a podzielenie go nie było proste. Jedna z angielskich gazet napisała o wynikach plebiscytu niemieckie śliwki w polskim puddingu. Trafnie. Podczas plebiscytu za Niemcami opowiedziała się większość mieszkańców dużych miast, podczas gdy we wsiach przeważnie wygrywała Polska.
Jak tu odzwierciedlić tę regułę przy wytyczaniu granicy? A nie koniec na tym. Francuzom, wiodącym prym wśród mocarstw Ententy, zależało na tym, by pozbawić Niemcy górnośląskiego przemysłu. O to i przede wszystkim o to! Choć nie bez znaczenia było, że przemysł ten zasiliłby gospodarkę Polski, będącej sojusznikiem Francji. Swoją rolę odegrały zapewne i zakulisowe układy. Nieprzypadkowo przecież niejeden Francuz, z generałem Henrim Le Rondem, przewodniczącym Międzysojuszniczej Komisji Rządzącej i Plebiscytowej na Górnym Śląsku, znalazł się później we władzach wielkich spółek przemysłowych na polskim Śląsku.
W wyniku podziału Górnego Śląska Niemcy zachowały 7794 km.kw. (71%) powierzchni terytorium plebiscytowego, do Polski włączono 3214 km.kw (29%). W Niemczech pozostało 1116,5 tys. mieszkańców, na terytorium Śląska polskiego - 996,5 tys. Polska zyskała 53 kopalnie węgla (Niemcom pozostało 14), 9 kopalń rud żelaza, 18 hut cynku, ołowiu i srebra, 10 kopalń rud cynku i ołowiu (w Niemczech 5), 5 hut żelaza (w Niemczech 4).
Graniczne absurdy na Śląsku
Granica, mimo iż kompromisowa, była kłopotliwa dla mieszkańców podzielonego terytorium i nie brakowało na niej absurdalnych punktów czy całych odcinków. Wytyczona linia graniczna przecięła żywy organizm ekonomiczny i społeczny, naruszając powiązania przemysłowe i komunikacyjne, będące efektem długotrwałego rozwoju i pracy pokoleń. Poza miejscowościami granica rozdzieliła także zakłady przemysłowe, często stanowiące własność tych samych koncernów i ze sobą kooperujące. Bywało, że odcinała kopalnie od ich dotychczasowych pól wydobywczych.
W skali mikro dzieliła czasami nawet podwórka i ogrody. Bywało też, że mieszkańcy musieli ją przekraczać w drodze do wygódki albo po wodę ze studni.
Granica na Śląsku okazała się jedną z najmniej trwałych granic w historii. W odróżnieniu od niesamowicie wręcz trwałej, wielowiekowej granicy Śląska z przedrozbiorową Polską. Ta z 1922 roku nie przetrwała nawet 18 lat. W każdym razie w roli granicy państwowej, bo (ciekawostka!) gdzieniegdzie zachowała się do dziś, choć już tylko jako granica powiatowa.
Może Cię zainteresować: