Clearex Chorzów w pierwszej tegorocznej kolejce Futsal Ekstraklasy miał nieplanowaną przerwę. Z rozgrywek wycofała się Gatta Active Zduńska Wola, ale na pocieszenie udało się stamtąd ściągnąć doświadczonego Daniela Krawczyka.
Chorzowianie o punkty na parkiecie powalczyli w miniony weekend. Wszyscy liczyli na łatwe i pewne trzy punkty, bo rywalem był AZS UW Darkomp Wilanów, który w tym sezonie walczy o utrzymanie. To jednak nie dziwi, bo drużyna w dużej mierze składa się ze studentów.
Pierwsza połowa jednak pokazała, że przeciwnik wyszedł na parkiet, aby sprawić niespodziankę. To klub z Warszawy prowadził 2:1, a jedynego gola dla Clearexu strzelił Sebastian Leszczak. Po przerwie jednak wyglądało na to, że wszystko wraca do normy.
Podopieczni Mirosława Miozgi odrobili stratę z nawiązką. Po golach Mikołaja Zastawnika i Sebastiana Brockiego klub z Chorzowa prowadził 3:2. Chwilę później to jednak gospodarze przejęli inicjatywę i dwukrotnie pokonali bramkarza Clearexu, który miał pięć minut, aby odrobić straty.
Czas uciekał, a AZS UW Darkomp Wilanów cały czas prowadził 4:3. Trener Miozga w samej końcówce postawił wszystko na jedną kartę. Ściągnął bramkarza, aby zrobić przewagę w polu. Tym razem udało się, bo Leszczak strzelił drugiego gola, który był na wagę remisu.
- Szkoda straconych punktów. Przeciwnicy napsuli nam krwi i mogę im tylko pogratulować. Wydaje mi się, że mieliśmy więcej z gry, ale trzeba szanować remis, bo zawodnicy z Wilanowa z pewnością urwą jeszcze komuś punkty - mówił po meczu Krawczyk.
Clearex Chorzów utrzymał czwarte miejsce w tabeli, a nawet zmniejszył stratę do trzeciego Piasta Gliwice, który przegrał swój mecz. Kolejne ligowe spotkanie dopiero w pierwszy weekend lutego, a rywalem będzie Constract Lubawa.