Przygotowania Niebieskich do sezonu były krótkie, ale intensywne. Obyło się jednak bez urazów i poważniejszych przerw pojedynczych zawodników – na konferencji prasowej przed startem sezonu Fortuna 1. ligi mówił Jarosław Skrobacz, trener Ruchu Chorzów. Pierwszy mecz w piątek, 15 lipca, ze Skrą Częstochowa.
- Z każdym dniem było coraz lepiej i jesteśmy gotowi na piątek – podkreślił trener Niebieskich.
Prawie połowa składu zespołu to nowi zawodnicy. - Przyszli fajni goście do szatni – ocenił Tomasz Foszmańczyk, kapitan Ruchu Chorzów. Dodał, że to pozwoliło zbudować fajną drużynę i podtrzymać tę atmosferę, która była na Cichej.
- Cieszę się z tego, bo jeżeli w szatni będzie wszystko w porządku, będzie dobra atmosfera, to na boisku jest dużo łatwiej o wyniki – zaznaczył Foszmańczyk.
Na Cichej nie obawiają zespołów z 1. ligi
Jakie plany przed startem sezonu? Przeskok w dwa lata o dwie klasy rozgrywkowe, to nie jest łatwe – mówił trener Skrobacz. Dodał jednak, że wierzy w to, że zespół pójdzie dalej na tej euforii po awansie do 1. ligi.
- Wierzę, że kibice nas poniosą i też będziemy zdobywać punkty. Zespół na pewno stać na to, żebyśmy grali o zwycięstwa – podkreślił szkoleniowiec Niebieskich.
Tomasz Foszmańczyk dodał, że na Cichej udało się stworzyć taki zespół, że nie muszą się obawiać. - Nie przystępujemy do tej ligi z obawami czy strachem, tylko świadomi swoich sporych atutów. Nie tylko na trybunach, ale przede wszystkim na boisku. Postaramy się to potwierdzić już w najbliższy piątek – mówił.
Ból głowy trenera Niebieskich
Zaznaczył jednak, że jest duża różnica poziomów między 2. a 1. ligą. Szczególnie w jakości poszczególnych piłkarzy, bo jest dużo zawodników, którzy „zeszli” z Ekstraklasy. Dodał, że jeśli pojawią się błędy, to trzeba będzie się liczyć z tym, że padnie bramka – czego w 2. czy 3. lidze nie było. - Trzeba będzie być cały czas skoncentrowanym na 100% - podkreślił.
Przed pierwszym spotkaniem do dyspozycji trenera są prawie wszyscy piłkarze Niebieskich (jedynie Maciej Sadlok jest kontuzjowany). Jarosław Skrobacz mówił o dużym „bólu głowy”, bo wszyscy chcą zagrać. Dodał, że wyjściową jedenastkę ma już ułożoną w głowie.