Ze zrozumiałych względów w inauguracyjnym numerze najwięcej emocji wzbudził tekst z pierwszej strony. Napisaliśmy, że jeden z byłych współpracowników prezydenta zgłosił organom ścigania, że rzekomo musiał mu płacić „haracz” z przyznanych premii (link tutaj). Zwolenników prezydenta ogarnęła prawdziwa gorączka na internetowych portalach. Zagrożono nam sądami, samosądami i wiecznym potępieniem. Zachęcamy do uważnego czytania tekstów. Nie napisaliśmy, że prezydent brał łapówki od współpracowników, lecz, że taka informacja wypłynęła od jednego z jego ludzi. Dotarliśmy do tego człowieka. Nie chce się na razie ujawnić, bo się boi zemsty, a teraz czeka na ruch prokuratury albo CBA.
Sprawę monitorujemy i będziemy na bieżąco informować Czytelników.
Wielu internautów połączyło datę ukazania się pierwszego numeru ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi. Oberwało się bogu ducha winnej posłance Marii Nowak, którą oskarżono o to, że pociąga za sznurki w naszej gazecie. Jest to strzał, jak kulą w płot. Nikt z wydawców „chorzowskiego.pl” nie miał okazji spotkać się z poseł Nowak. Redaktor naczelny po raz pierwszy zamienił z nią słowo przez telefon w kilka dni po ukazaniu się gazety.
„Chorzowski.pl” jest przedsięwzięciem komercyjnym, a nie politycznym.
Budujemy największą na Śląsku sieć gazet i portali. Tworzące się konsorcjum dysponuje dziewięcioma tytułami prasowymi i zakładamy bądź przejmujemy kolejne. Być może właśnie to komuś przeszkadza, a nie artykuł o prezydencie. Z drugiej strony nie powinna dziwić tak nerwowa reakcja Internetu. Magistrat dosyć skutecznie opanował chorzowski rynek medialny. Dla wielu wydawców urząd miasta i podległe jednostki są dobrym klientem i trudno oczekiwać, aby ktoś źle pisał o tak hojnym reklamodawcy. „Chorzowski.pl” został pomyślany, jako odpowiedź na rozmaite urzędowe „tuby”.
Jeśli ktoś chce się dowiedzieć prawdy o Chorzowie, może czytać informatory magistratu ale powinien też sięgnąć po nasz tytuł.
Liczymy, że prezydent Andrzej Kotala ponownie zamieści na facebooku swoje zdjęcie z „Chorzowskim.pl”. Takie lokowanie produktu w początkowym, ciężkim okresie budowania medialnej marki, jest dla nas bezcenne.
Zdjęcie pochodzi z profilu facebookowego Andrzeja Kotali