Jerzy Buzek: Nowy Europejski Bauhaus. Od nas zależy, czy wykorzystamy tę szansę

W myśl inicjatywy „Nowy Europejski Bauhaus” powinniśmy odwoływać się do najlepszych wzorców przedwojennej katowickiej architektury modernistycznej. To podejście ma znowu inspirować myślenie o przestrzeni miejskiej, jej estetyce i designie; ma systemowo zrewolucjonizować sposób, w jaki ją planujemy, budujemy i zagospodarowujemy - by był zgodny z duchem i literą Zielonego Ładu, a jednocześnie - stymulował innowacje, inwestycje i rozwój gospodarki - pisze Jerzy Buzek, były premier RP, śląski europoseł Platformy Obywatelskiej.

ARC
Jerzy Buzek

Właśnie minęły dwa lata odkąd 11 grudnia 2019 r. Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej, na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Brukseli przedstawiła ze szczegółami Europejski Zielony Ład (EZŁ) - swój sztandarowy, wieloletni program rozwoju i wzrostu Unii Europejskiej. Nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że przez ten czas każdy - tak w Polsce, jak i w całej Unii - zdążył już o tej nowej strategii chociaż raz usłyszeć.

Perspektywiczne zadanie na 30 lat

Większość z nas kojarzy również najważniejszy cel Zielonego Ładu: taka kompleksowa modernizacja i przebudowa gospodarki - sposobu w jaki produkujemy i wykorzystujemy energię, dużych zakładów przemysłowych, małych i średnich firm, budownictwa, transportu czy rolnictwa - żeby najpóźniej w 2050 r. UE osiągnęła tak zwaną „neutralność klimatyczną”. Chodzi o to, aby wszystkie - szkodliwe dla naszej planety - gazy cieplarniane, które będziemy jeszcze wówczas wytwarzać, były w całości równoważone przez odpowiednio zwiększone zdolności ich pochłaniania (uzyskane na przykład dzięki sadzeniu drzew i lasów).

To wielkie perspektywiczne zadanie: na następnych niemal trzydzieści lat. Jednocześnie podczas różnych spotkań i rozmów, zarówno tych fizycznych, jak i online, często w ostatnich miesiącach pytany jestem w regionie o to czy i na ile Europejski Zielony Ład - w perspektywie bardziej krótko- i średniookresowej - będzie bezpośrednio dotyczyć mieszkańców województwa śląskiego; jak może pozytywnie wpłynąć na ich codzienność, zmienić ich najbliższe otoczenie i styl życia, podnieść jego jakość i komfort; i w jaki sposób - jeżeli w ogóle - oni sami mogą realnie dołożyć swoją cegiełkę do realizacji tej kluczowej unijnej strategii?

Jedną z odpowiedzi na te pytania jest niewątpliwie inicjatywa pod nazwą „Nowy Europejski Bauhaus”. Odwołuje się ona do tradycji uczelni artystyczno-rzemieślniczej, powstałej w Weimarze w 1919 r. oraz do stworzonego przez nią kierunku architektonicznego. Jego pomysłodawca, Walter Gropius, mówił o „pełni architektury”, łączącej w sobie sztukę z techniką i rzemiosłem. O pięknie budynków i przestrzeni stanowić miały przede wszystkim ich użyteczność i oszczędność formy. Warto pamiętać, że dokładnie tym samym ideom - funkcjonalizmowi, minimalizmowi, prostocie - hołdowali w tamtym okresie między innymi twórcy naszej katowickiej architektury modernistycznej: Leon Dietz d’Arma, Jadwiga Dobrzyńska, Tadeusz Kozłowski, Zygmunt Łoboda, Tadeusz Michejda, Zbigniew Rzepecki, Karol Schayer czy Lucjan Sikorski.

Walka ze smogiem, ale i „betonozą”

Dzisiaj, ponad sto lat później, tamto podejście ma znowu inspirować myślenie o przestrzeni miejskiej, jej estetyce i designie; ma systemowo zrewolucjonizować sposób, w jaki ją planujemy, budujemy i zagospodarowujemy - by był zgodny z duchem i literą Zielonego Ładu, a jednocześnie - stymulował innowacje, inwestycje i rozwój gospodarki o obiegu zamkniętym, a także sprzyjał dostępności i włączaniu społecznemu, w tym seniorów, osób uboższych czy z niepełnosprawnościami. Osiągnąć to mamy dzięki oddolnej i szerokiej współpracy wielu środowisk: planistów i architektów, artystów i projektantów, inżynierów i naukowców, organizacji pozarządowych i innowatorów oraz - co szczególnie istotne - samych obywateli. Co to jednak oznacza w praktyce i jakie może mieć rzeczywiste przełożenie na codzienne życie każdego z nas? Jak osiągnąć „pełnię zrównoważonego rozwoju”?

Po pierwsze - miasta mają być bardziej przyjazne dla klimatu, ekologiczne, zrównoważone środowiskowo. Chodzi choćby o to, żeby nie oddychać w nich już więcej smogiem - przypomnijmy, że w Europie na sto miast z najgorszą jakością powietrza, co trzecie jest, niestety, w Polsce, a wśród dziesięciu miast najbardziej zagrożonych przedwczesnymi zgonami z powodu zanieczyszczenia smogiem, aż trzy zlokalizowane są na Śląsku! Kolejne palące wyzwania to przeciwdziałanie tak zwanej „betonozie” - zjawisku nadmiernego, nieuzasadnionego wykorzystywania betonu w przestrzeni publicznej, łączącego się zwykle ze zmniejszaniem powierzchni zielonych - oraz, powiązana z tym, większa ochrona przyrody i przywracanie jej do naszego życia (na przykład poprzez wspomniane wyżej sadzenie drzew).

Po drugie, w miastach i regionach opartych dzisiaj na węglu - na Śląsku czy w Zagłębiu rozumiemy to jak mało gdzie - cel to rekultywacja terenów i obiektów pokopalnianych i poprzemysłowych, zmienianie ich przeznaczenia i przywracanie mieszkańcom i naturze oraz zabliźnianie „ran” po wszechobecnych szkodach górniczych. Finansowanie tego typu projektów to jeden z głównych priorytetów nowego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji, którego powołanie zaproponowałem w PE w 2018 r. Tylko do 2027 r. Polska ma szansę otrzymać z niego ponad 16 mld złotych, a województwo śląskie - stać się jego największym beneficjentem w skali całej Unii Europejskiej.

I po trzecie - domy mieszkalne, ale i budynki użyteczności publicznej (szpitale, szkoły, urzędy, domy kultury) powinny być bardziej zasobooszczędne - w pierwszej kolejności energetycznie efektywne i samowystarczalne. Ważne, aby - tam, gdzie to tylko możliwe - wytwarzały energię elektryczną na własne potrzeby i były ogrzewane w czysty, bezemisyjny sposób. Niezbędne jest wsparcie między innymi dla odchodzeniu od węgla - zwłaszcza spalanego w domowych piecykach - i jeszcze mocniejsze postawienie na energetykę obywatelską - rozwój fotowoltaiki czy pomp ciepła - koniecznie idące w parze z głęboką termomodernizacją budynków. Obecnie aż 36% emisji dwutlenku węgla i 40% zużycia energii przypada w Unii na budynki, a 75% z nich nie jest energooszczędnych. W efekcie w samej Polsce około 3,5 mln obywatelek i obywateli zmaga się z ubóstwem energetycznym - problemem z opłaceniem comiesięcznych rachunków za ciepłą wodę, ogrzewanie, prąd czy gaz.

Śląsk wie, jak dawać nowe życie obiektom poprzemysłowym

Receptą na to ma być - zainicjowana na poziomie europejskim i prowadzona we wszystkich państwach członkowskich - tak zwana „Fala Renowacji”. Program ten ma nie tylko co najmniej podwoić tempo remontów i modernizacji budynków, aby osiągnąć ambitne cele klimatyczne UE na 2030 r., ale też - pozytywnie wpłynąć na nasze zdrowie i życie, całą gospodarkę i na powstawanie atrakcyjnych, przyszłościowych miejsc pracy. Szacuje się, że w Polsce może to dać zatrudnienie nawet 100 tysiącom osób w samej branży budowlanej - i kolejne przynajmniej 200 tysięcy w sektorach pokrewnych, małych i średnich firmach i mikroprzedsiębiorstwach, dostarczających materiały, produkty i usługi dla budynków. Co warte podkreślenia - mamy na to poważne środki unijne: na szeroko rozumianą transformację energetyczną zapewniliśmy dla Polski 130 mld złotych bezzwrotnych dotacji na lata 2021-2027.

Jak widać, „Nowy Europejski Bauhaus” to inicjatywa prawdziwie interdyscyplinarna, odpowiadająca na szeroki wachlarz potrzeb, wyzwań i celów, oparta na złożonej sieci powiązań między różnymi strategiami i instrumentami finansowymi. Aby umożliwić potencjalnym partnerom i beneficjentom - również samorządom regionalnym i lokalnym - szybszy i łatwiejszy dostęp do kluczowych informacji na temat NEB, w tym dotyczących finansowania projektów, zaproponowałem utworzenie specjalnej Platformy Zarządzania Wiedzą. W budżecie Unii na 2022 r. udało się zabezpieczyć na to blisko 10 mln złotych.

Wierzę bowiem, że „Nowy Europejski Bauhaus” może być wielką szansą także dla województwa śląskiego, naszych miast i mieszkańców. Tylko od nas zależy czy i na ile ją wykorzystamy – a mamy przecież, jako region, niezwykle bogatą spuściznę architektoniczną i ogromne doświadczenie w dawaniu „życia po życiu” obiektom pokopalnianym i poprzemysłowym oraz w rekultywacji zdegradowanych terenów pogórnicznych.

I - być może jak nikt inny - rozumiemy jedną z podstawowych - a jakże ponadczasowych - zasad, wprowadzonych przez szkołę „Bauhausu” w latach 20-tych XX w.: „Wartość nowoczesnej architektury zależy tylko od ludzi - społeczeństwo otrzymuje taką architekturę do jakiej dojrzało”. W kontekście między innymi postępującego ocieplenia klimatu, z wszystkimi jego możliwymi konsekwencjami, te słowa nabierają zupełnie nowego wymiaru i znaczenia. A ja w pełni się z nimi zgadzam.

Materiał informacyjny sponsorowany przez Grupę EPL w Parlamencie Europejskim

Subskrybuj chorzowski.pl

google news icon