Marcin Waszczuk to były wojskowy, który pojawił się w Ruchu Chorzów w 2019 r. w najbardziej burzliwym okresie dla Niebieskich, kiedy ważyły się losy klubu. Był on szerzej nieznaną osobą i kierował Ruchem jako wiceprezes zaledwie trzy miesiące. Wziął m.in. udział w manifestacji kibiców, którzy przed domem prezydenta Andrzeja Kotali domagali się budowy stadionu. Po czym został odwołany ze stanowiska, a rządu na Cichej przejął Seweryn Siemianowski.
Kibice o byłym wiceprezesie Ruchu Chorzów: Zwykły mitoman z wątpliwą przeszłością
Od tego czasu były wiceprezes Ruchu Chorzów jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Zdaniem kibiców „lansuje się w necie na zbawcę klubu”, a w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy nie zrobił nic by go ratować.
- Były wiceprezes naszego Klubu Marcin Waszczuk nie miał, nie ma i nigdy nie będzie miał z nami nic wspólnego. Jest to osoba niegodna zaufania, która notorycznie kłamie, manipuluje i próbuje się wybić na dzisiejszej dobrej aurze wokół Ruchu. Zwykły mitoman z wątpliwą przeszłością, który latał do Chin za nieswoje siano w poszukiwaniu sponsorów i nic nie załatwił – czytamy w oświadczeniu kibiców.
Kibice Ruchu Chorzów dodali, że odcinają się od wszelkich działań podejmowanych przez Marcina Waszczuka i stanowczo sprzeciwiają się „żeby takie persony wycierały sobie gębę naszym Klubem”. Podkreślają też, że były wiceprezes, który określa się jako fanatyk Ruchu nie jest obecny w żadnym systemie i nigdy nie miał karnetu ani biletu na mecze Niebieskich. Wypominają mu także kontakty z GKS-em Katowice.
Marcin Waszczuk odniósł się do oświadczenia kibiców za pośrednictwem mediów społecznościowych. Poinformował, że dostał od kibiców ultimatum, że ma „odpuścić temat książki”, w której zamierza opisać co przeżył w klubie lub zostanie publicznie „odpalony”.
- Moja odpowiedź była stanowcza i jednoznaczna, że nikt nie będzie mi zamykał ust i niczego zakazywać! I dziś jak widać - jestem "odpalany"! - napisał Marcin Waszczuk.
fot. ruchchorzow.com.pl