Nie będzie stadionu Ruchu Chorzów. Kibice chcą odwołania prezydenta

Najprawdopodobniej w najbliższych latach stadion przy Cichej nie powstanie – takie wnioski wysnuł Dziennik Zachodni z konferencji prasowej Andrzeja Kotali.

Ruch1

Prezydent na poinformowanie opinii publicznej o swoich zamiarach wybrał dość dobry czas. Zrobił to dopiero po wyborach parlamentarnych. Z punktu widzenia strategii politycznej można (choć nie trzeba) uznać, że przeciąganie tematu budowy aż do października i brak jasnych deklaracji miały sens. Wielu Chorzowian mogłoby w wyborach nie zagłosować na Koalicję Obywatelską, z którą jest związany Andrzej Kotala.

Miał być stadion, a będzie szatnia i boisko

Aby nie utracić pozwolenia na budowę, miasto rozpocznie budowę szatni dla młodzieży oraz boiska ze sztuczną nawierzchnią na „Kresach” przy ul. Wolności. Pozwolenie, o którym wspominaliśmy w naszym wywiadzie z byłym wiceprezesem Ruchu jest ważne tylko do lutego 2020 roku. Przynajmniej tyle dobrze dla kibiców.

Według Marcina Waszczuka gdyby nie wspomniane plany prezydenta, miasto straciłoby wiele pieniędzy, ponieważ musiało starać się ponownie o wszelkie zgody na budowę stadionu. W wywiadzie dla Chorzowskiego.pl były wiceprezes Ruchu wyraził opinię, że jeśli te pieniądze, które muszą być zapłacone, nie zostaną wykorzystane, to będzie to ewidentne sprzeniewierzenie środków publicznych. Budowa szatni i boiska to jednak kropla w morzu potrzeb – ich koszt to zaledwie 5 milionów złotych. To nic przy 100 milionach, które trzeba wyłożyć na nowy stadion.

Kibice już wcześniej nie wierzyli. Będzie referendum?

Podczas manifestacji przed domem prezydenta (więcej tutaj), przedstawiciel kibiców Szymon Michałek mówił, że nie wierzy, aby prezydent zrobił cokolwiek w sprawie stadionu. Jak widać, jego słowa stały się gorzkim proroctwem dla fanów Ruchu. Już na pikiecie wspominano o możliwości przeprowadzenia referendum w sprawie odwołania prezydenta. Po informacji, o odłożeniu budowy nowego obiektu przy Cichej, bez podania konkretnej daty realizacji, kibice zapowiedzieli, że mają w planach zorganizowanie referendum, w którym odwołają włodarza. Sam Andrzej Kotala także na konferencji nawiązał do manifestacji.

Od demonstracji kibiców i ich wizyt pod moim domem pieniędzy też nie przybędzie - powiedział prezydent Chorzowa.

Prezydent się broni

Na konferencji prasowej był obecny także nowy prezes Ruchu Seweryn Siemianowski. Prezydent Andrzej Kotala mówił o wielu powodach, dlaczego podjął taką decyzję w sprawie stadionu.

- W związku z nowymi uregulowaniami prawnymi przyjętymi przez państwo wpływy do budżetu miasta w przyszłym roku będą mniejsze o 20-25 mln zł, a dodatkowo musimy znaleźć pieniądze na podwyżki płacy minimalnej i cen energii. W tej sytuacji nie mam mowy, żebyśmy budowali stadion tak jak planowaliśmy wcześniej - tłumaczył przybyłym włodarz.

Oprócz tych argumentów wspomniał również o tym, że miasto nie otrzymało kredytu z Europejskiego Banku Centralnego. Jedyną możliwą opcją byłby leasing, lecz w opinii prezydenta byłoby szkodliwe dla budżetu, ponieważ jest to najmniej opłacalny sposób finansowania.

Andrzej Kotala poprosił również premiera Mateusz Morawieckiego o wsparcie budowy poprzez przekazanie 100 milionów złotych z budżetu państwa. Jest to kwota oscylująca w granicach 100% potrzebnej kwoty.

fot. Mateusz Czajka

Subskrybuj chorzowski.pl

google news icon