Jest to jedna z najbardziej bulwersujących spraw, jakimi żyją obecnie polityczno-towarzyskie elity Chorzowa. Trudno ją nazwać tajemnicą poliszynela, bo krąg wtajemniczonych jest bardzo szeroki, choć nie ma w nim mieszkańców. Zresztą trudno się dziwić, bo media piszące o Chorzowie w znacznym stopniu są organizacyjnie bądź finansowo uzależnione od magistratu.
Władzom miasta nie zależy, aby takie sprawy wypływały, ale wcześniej czy później i tak wszystko wyjdzie na jaw.
Afera zaczęła się od listu jaki dostali radni. Był to anonim, ale na tyle konkretny, że nie dało się wyrzucić tych rewelacji do kosza. Ktoś doniósł, że jedna z najważniejszych urzędniczek w mieście, o której mówi się, że jest prawą ręką prezydenta, zarezerwowała pokój w jednym z okolicznych, luksusowych hoteli. Od lipca miał w nim przebywać jeden z śląskich dziennikarzy. Pokój zwolniono w połowie września i zgodnie z zaleceniem hotel wystawił rachunek na miejską spółkę Centrum Przedsiębiorczości. I tu pojawił się problem. Centrum nic o tym nie wiedziało i nie chciało zapłacić. Dopiero, kiedy przyszedł kolejny rachunek, tym razem z notą odsetkową, o sprawie został podobno poinformowany prezydent miasta. W niektórych chorzowskich kręgach zaczęła roznosić się plotka, że miejska spółka została obarczona rachunkiem, którego boi się zapłacić z obawy o złamanie ustawy o finansach publicznych. Rozwiązanie spadło jak z nieba. Fakturę na 10 tys. zł zapłacił prywatny przedsiębiorca. Czym tłumaczyć tę niesłychaną dobroczynność? Otóż prowadził on lokal gastronomiczny w pomieszczeniach dzierżawionych od magistratu.
Zapewne na tym etapie tej sprawie ukręcono by łeb, gdyby nie pojawił się nieszczęsny anonim.
Sprawą zainteresowali się radni, którzy podzielili się swoimi wątpliwościami z Wydziałem do spraw Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej w Katowicach. Policjanci zbierają materiał i wzięli się za przesłuchania. W chorzowskim samorządzie niektórzy z nadzieją, a inni z trwogą czekają na wyniki śledztwa, bo mówi się, że to może być wierzchołek góry lodowej. Podobno, takich „kwiatków” można spodziewać się więcej. Na tym etapie sprawa przedstawia się bardzo tajemniczo. Nie wiadomo, po co wynajęto pokój i czy dziennikarz był jego jedynym użytkownikiem?
Generalnie wygląda to tak, jakby organizatorów tego procederu zgubiła rutyna.
Nie zadbali o wewnętrzny przepływ komunikacji, nie autoryzowali rozkazów i zostawili prezesa Centrum Przedsiębiorczości z rachunkiem, o którym nic nie wiedział. Sprawa jest rozwojowa. Ciekawe do jakich wniosków dojdzie policja? Interesujący jest również los urzędniczki, choć nieoficjalnie niektórzy radni sugerują, że prezydent miasta może ją poświęcić dla ratowania swojego wizerunku. Podczas listopadowej sesji Rady Miasta o tajemnice hotelowego pokoju zapytała radna Agnieszka Stępień. Do dziś nie doczekała się konkretnej odpowiedzi. Prezydent potwierdził jedynie, że cała sprawa jest już w rękach policji. Będziemy Państwa o tym informować na łamach gazety oraz portalu www.chorzowski.pl