Inwestycja ruszyła pod koniec 2018 roku. Jej zakres, poza budową tężni solankowej, obejmował rewitalizację całego skweru znajdującego się na Placu Hutników w Chorzowie.
- Zakres inwestycji obejmował budowę głównej konstrukcji tężni z drewna modrzewiowego i świerku, ale też zagospodarowanie terenu w pobliżu. Stworzono promenadę i drogę rowerową, a także zamontowano widowiskowe oświetlenie i kurtynę wodną. Są też nowe ławeczki, kosze na śmieci i dużo zieleni - wylicza Marcin Michalik, zastępca prezydenta Chorzowa.
Koszt rewitalizacji skweru wraz z budową tężni wyniósł ponad 5 milionów złotych (w tym utrzymanie tężni przez 3 lata), ale – jak informuje chorzowski Urząd Miasta - został pomniejszony o kary nałożone na wykonawcę.
Chorzowscy urzędnicy nie wiedzieli jaką podpisali umowę?
Przypomnijmy, że budowa tężni miała się zakończyć we wrześniu ubiegłego roku. W związku z tym władze Chorzowa już w październiku zapewniały, że w związku z tym wykonawca poniesie karę umowną, za każdy dzień opóźnienia.
- Informujemy, że termin umowny zakończenia prac budowlanych minął w dniu 30.09.2019. Od tego dnia naliczane są kary umowne w wysokości 9 300 zł za jeden dzień opóźnienia – w odpowiedzi na interpelację radnego Wojciecha Ahnerta z PiS, tłumaczył Marcin Michalik, zastępca prezydenta Chorzowa.
Okazało się, że w umowie pomiędzy miastem a firmą Rudeks, czyli wykonawcą tężni, jest jedynie zapis mówiący o tym, że kara za przekroczenie terminu robót budowlanych wynosi 0,2% wartości tych robót. To oznacza, że kara za opóźnienie może wynieść tylko 9 300 zł i... ani grosza więcej (o czym pisaliśmy w styczniu ubiegłego roku).
Wiceprezydent Chorzowa w końcu przyznał, że miasto się pomyliło
Dopiero w lutym, po kolejnej interpelacji radnego Wojciecha Ahnerta, władze Chorzowa przyznały, że się pomyliły.
- W przekazanej odpowiedzi na pana poprzednią interpelację wkradł się błąd. Wynikał on z oczywistej omyłki nieprecyzyjnego przekazania informacji zawartych w umowie z wykonawcą. Faktycznie zapisy umowy umożliwiają miastu naliczenie kary za opóźnienie w kwocie 9 300 zł jednorazowo, a nie za jeden dzień opóźnienia i taką karę naliczono wykonawcy z tego tytułu – tłumaczył wiceprezydent Michalik.
Jednocześnie miasto naliczyło wtedy wykonawcy inną karę, tym razem „z tytułu nieprzedłożenia zamawiającemu projektu umowy z podwykonawcą oraz z tytułu nieprzekazania zamawiającemu poświadczonej za zgodność kopii umowy z podwykonawcą”. Ich łączna wartość to ponad pół miliona złotych. Z naliczeniem takiej kary nie zgada się wykonawca tężni i skierował sprawę do sądu.
- Sprawa umowy z podwykonawcą w żaden sposób nie wpłynęła na budowę tężni. Sam podwykonawca także nie poniósł żadnej straty, bo wszystkie należności otrzymał jeszcze przed terminem zapisanym w umowie. Zapłaciliśmy z własnych środków, nie czekając na pieniądze z Urzędu Miasta – mówił w lutym Krzysztof Łazarz z firmy Rudeks.
Tężnia przy ruchliwej trasie to nie jest najlepszy pomysł!
Spore wątpliwości budzi też lokalizacja tężni. Plac Hutników, na którym stanęła, mieści się bowiem tuż obok chorzowskiej estakady i jednej z najbardziej ruchliwych dróg w regionie, czyli DK 79. Sens budowy tężni w tym miejscu w „Magazynie śledczym Anity Gargas” negował nawet jej wykonawca. Pewne jest, że taka lokalizacja spowoduje, że solankę trzeba będzie wymieniać dużo częściej, a to koszt około 20 tys. złotych. W powietrzu wymieszanym ze spalinami wątpliwe są również jej zdrowotne właściwości.